sobota, 10 stycznia 2015

#1D There you'll be...

- jak się czujesz ? - podeszła do mnie pielęgniarka.
-źle - powiedziałam szlochając cicho -  mój brat leży tam, umiera a ja nie moge nic zrobić.
-będzie dobrze moje dziecko - pogłaskała mnie po głowie - jadłaś coś?
Skłamałam i pokiwałam głową na tak. Pielęgniarka poszła sobie. Siedziałam patrząc tak na mojego brata.
Po 2 godzinach zasnęłam. Nie ma to jak spać na korytarzu w szpitalu.
Była noc gdy się obudziłam. Spałam w czyiś ramionach.
Zauważyłam cztery strzałki na przedramieniu.
Domysliłam się że to Liam.
-żyjesz - przytuliłam go
-na razie nie miał mnie kto zabić - zaśmiał się.
Popatrzyłam na sale Bryana - nie było go tam.
-gdzie jest Bryan ? -wstałam podchodząc do okna.
-wzieli go na operacje - Zayn stanął obok mnie - wszystko będzie dobrze
-tu jestescie! - Ally , Niall , Louis i Harry podbiegli do nas.
Chłopcy byli w mundurach.
Ally podała nam kawy i rogaliki.
-powinnismy jechac do domu - Harry objął mnie - wiem że kochasz Bryana , ale musimy wracac, ty sie musisz wyspac a my musimy zajac sie zwierzakami.
-ahh no tak - przypomnialam sobie o Lokim i Tysonie - jedzcie bezemnie.
-pani Upon? - podszedl do nas lekarz - to znaczy siostra Bryana?
-tak - Harry obrocil sie w jego strone.
-przykro mi ale pani brat zmarl podczas operacji - natychmiast zemdlałam.
Jak obudziłam się to był już dzień.  Liam siedział obok mnie i trzymal za reke, byl zmartwiony.
-coś się stało ? -zapytałam powoli podnosząc się -jestem na coś chora ? -zrobiłam wielkie oczy
-nie...po prostu mało jadlas i jestes oslabiona. - podniósł się.
-a co z Bryanem ? - zapytałam cicho.
-załatwiliśmy wszystko. Pogrzeb będzie jutro - głaskał mnie po ręce
W ten sam dzień wypuscili mnie do domu. Po południu poszilsmy z Liamem na zakupy.
Directioners zauważyły go i podbiegały prosząc o autograf. Musiał się zgodzić bo jak inaczej. Odpychały mnie od niego aż w koncu sama się przecisnęłam przez tłum nastolatek. Payne nawet nie zauwazył że mnie juz tam nie ma. Nie miałam już najmniejszej ochoty na zakupy więc poszłam do domu.
Szłam i tak myślałam nad tym wszystkim. Czy nasz związek ma sens...
Kiedy wrócą po przerwie będą musieli jeździć w trasy koncertowe.
Ja w domu będę czekać i tęsknić pełna obawy ze moze nie wrocic.
Nie zauwazylam gdy zrobilo sie ciemno i jak weszlam do parku. Szłam słabo oświetlonymi uliczkami nie patrząc dokąd zmierzają.
Po chwili usłyszałm grzmot i ujrzałam błysk na sobie poczulam krople desczu. Przyspieszyłam kroku w stronę  domu 1D.
Czekało mnie jeszcze 15 minut drogi.
Dobiegł mnie krzyk.
-Bret! - Liam biegł w moją stronę założyłam kaptur a on stanął przedemną - poczekaj.
- na co mam czekac ? -zapytałam wymijając go
-o co się wkurzyłaś? -podniósł ręce.
-o nic- powiedziałam głośno - zastanawiałam się czy to ma sens.
Liam podszedł do mnie i chwycil za ręke ,pociągnął w swoją stronę tak ze stalismy twarzą w twarz.
-to znaczy ? -jego oczy rozszerzyły się
-nie jestem pewna czy mnie kochasz i czy to wytrzymam...- szepnęłam spuszczając głowę w dół. Deszcz się wzmocnił a burza nieustępywała.
-ale...- wydusił z siebie tylko to.
-patrz : teraz jedziesz na poważną misję z której mozesz nie wrócić. Jak przyjedziesz to czeka cie trasa koncertowa. Nie będziesz miał dla mnie czasu - obróciłam sie i poszłam. Został w tyle analizując to co powiedziałam.
Ruszył szybkim krokiem.
-nigdy tak nie mow bo nigdy tak nie bedzie , zrezygnuje z kariery jezeli chcesz - powiedzial przyciagajac mnie do siebie - ale Ciebie nigdy nie zostawie - cmoknąl mnie w usta. Nie bojąc sie piorunow , grzmotów czy deszczu oddalam pocalunek.
-obiecujesz ze będziesz przy mnie - powiedzialam cicho.
-tak -skinąl glową i poszliśmy do domu.
Gdy otworzylam drzwi zobaczylam ze wszedzie sie walały poduszki i piórka.
-chłopaki ! -krzyknęlam rozbierajac sie. Poszlam do salonu aby dostac w brzuch.
-ej spokojnie ! - Liam stanal przede mna
Chlopaki zasmiali sie i pokrecili glowami.
-witamy -z kuchni wyszedl James i Kendall. Za nimi rozbawieni Logan i Carlos.
Przywitalam się i poszlam na gore. Burza dopiero teraz zaczela sie na serio.
Grzmialo a pioruny sypaly sie z nieba. Siedzialam przy oknie i obserwowalam to niesamowite zjawisko atmosferyczne.
-Bret...-uslyszalam glos Liama za mną - dzwonil generał...wyjezdzamy jutro o 7 rano.
-co? - odwrocilam sie - ale dlaczego?
-dywizjony są potrzebne - powiedzial i siadl obok mnie - moze szybciej wrocimy.
Wzielam gleboki oddech.
-prosze uwazaj na siebie - powiedzialam wtulając sie w niego
-na 100 % - objął mnie i położył na łóżku.
Zasnęlam oddychając jego zapachem, sluchając jak jego serce bije mozliwe ze dla mnie po raz ostatni?
Kiedy rano sie obudzilam nie bylo go obok. Zeszlam na dół a tam nie bylo ich walizek ani nic.
Spojrzałam na zegarek - 6.10.
Poszlam sie szybko przebrac aby zdazyc jeszcze sie z nim pozegnac.
-Bret ciszej ! - uslyszalam glos zaspanych chlopakow.
-James?...Logan ? - podeszlam do kanapy -wstawajcie mieliscie jechac...
-dywizjon?...- Logan podniosl sie - DYWIZJON JAMES KURWA WSTAWAJ!
Wstali i zebrali sie szybko.
-odwioze was -powiedzialam biorac kluczyki - na jakie lotnisko ?
-państwowe - James zabrał walizki.
Wsiedlismy do auta i z piskiem opon ruszyłam.
Po 10 minutach drogi bylismy na miejscu.
-prowadzcie ! -zamknelam auto i weszlismy na lotnisko.
Poszli w strone hali odlotów.
Pozegnałam się z chłopakami i poszli na szybką odprawe. Stalam za szybą i wypatrywalam Liama.
James i Logan wskazali mu na mnie a ten podbiegł do mnie i przyłożył swoją rękę do mojej.
Cos mówił ale nie mogłam zrozumiec co.
Napisałam mu smsa "kocham Cię ♥ Uwazaj na siebie.będę czekać..."
Rozglądał się nerowo jak dostac sie na drugą stronę. Pokrecilam głową i zastukałam w szybę.
Generał akurat przeszedl obok mnie.
-twoj chłopak to bohater - powiedział do mnie
-panie generale - staralam sie nie rozplakac -on to...to jest wszystko co mam...prosze zeby nic mu sie nie stalo. -łzy zaczely same mi splywac po policzkach.
Skinął na tak i odszedł do nich.
Liam starł łze i pokazał mi ze musi isc. Beczałam jak dziecko.
-będzie okay -nagle Ally przytuliła mnie
Uscinelam ją mocniej.
-wiem co przezywasz. Tez nie chce zeby Harry lecial - chlopaki staneli w rownym rzedzie salutujac generalowi. Nagle odwrocili sie w nasza stronę i zasalutowali nam.
Mr.Jones patrzył na mnie ze współczuciem. Chcialam zeby to okazalo sie jednym wielkim klamstwem , zeby on nie lecial.
Zabrali swoje rzeczy i skierowali sie w strone swojego wejscia do samolotu.
Wtedy widzialam go po raz ostatni.

In my dreams I’ll always see you soar above the sky
In my heart there’ll always be a place for you for all my life
I’ll keep a part of you with me
And everywhere I am there you’ll be...

*Liam*

Siedzialem w samolocie gdy poczulem chec do wybiegniecia za Breathe.
Widok gdy płacze doprowadzał mnie do szaleństwa.
Nie chce zeby cierpiała gdy mi się coś stanie.
Chce wrocic, kontynuowac kariere a potem zalozyc rodzine...z nią.
Teraz wiem ze Half A Heart dotyczy nas...
Z kazdym dniem bede odliczal sekundy,minuty, godziny, dnie ,miesiace do naszego spotkania...
Myslalem ze nie bedzie powazniejszych rozstan pomiedzy nami ale jednak...
Poczułem ze silnik sie zapala a w jednej chwili łzy napierają mocno do moich oczu.
To tylko 8 miesięcy... Musze to przetrwać.
Zaczelismy kołowac na pasie startowym gdy nagle poderwalismy sie w powietrze.
Nie było juz odwrotu. Japierdole Liam w cos ty sie wpakował...

And being here without you
It's like I'm waking up to
Only half a blue sky
Kinda there but not quite
I'm walking 'round with just one shoe
I'm a half a heart without you...

*2 miesiące później , Liam*

Do tej pory żyje...zastanawiam sie co u Bret. Nie pokoje sie bo przez pierwsze 1,5 miesiąca pisalismy listy a teraz mi nie odpisuje... Gdy mialem wolną chwilę pisalem piosenki na czwartą płytę.
Taa, 4 kilometry od nas wojna a ja piosenki sobie pisze. Nazwałem ją 'Once In A Lifetime'.
Pisałem drugą zwrotkę gdy general wpadl do naszego namiotu.
-chlopaki teraz wy - powiedzial do nas
Wstalismy i poszlismy do samolotow.
-Liam uwazaj... -chwycil mnie za ramie
-dobrze - wsiadlem szybko do samolotu i wystartowalismy.
-chlopaki slyszycie mnie? - odezwalem sie.
-BTR sie melduje - Carlos , Kendall , James i Logan powiedzieli zgodnie
-1D tez - reszta odpowiedziala
-slodko - westchnalem - rodzielmy się -ja sam na wschód , Logan i James razem na północ , Niall i Zayn na południe a Louis i Harry na zachód. Powodzenia i uwazajcie na siebie - powiedzialem pozegnalnym tonem. Rozstalismy sie. Czulem ze to sa moje ostatnie slowa do nich.
Teren po ktorym lecialem byl czysty do poki nie zobaczylem samochodu z dzialkami.
-oh shit ! - krzyknalem i zawrocilem.  Dzialko za pozno wystrzelilo wiec to ja pierwszy zaatakowalem.
Ostatnie co pamietam to to ze spadalem w dol i moje slowa.
-powiedzcie Breathe ze ja kochalem - katapultowalem sie. Uslyszalem strzal i stracilem przytomnosc.

Right now
I wish you were here with me
'Cause right now
Everything is new to me
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me...

Obudzilem sie w szpitalu. Mialem noge w bandazu i przedramie mnie strasznie bolało.
-co sie stalo ? - zapytalem slabym glosem - czemu to tak boli?
Przekręciłem głową i zobaczylem Zayna ktory spal obok mnie.
-Zayn - powiedzialem najglosniejcjak umialem - ZAYN ! -bardziej juz krzyknalem
Brunet podskocyl.
-Liam ty zyjesz ! - ucieszyl sie i przytuli mnie
-co sie stalo ? - zapytalem
-ee...leciales sobie gdy ujrzales jedno z aut pulapek, wystrzelil ale uciekles no a potem z karabinku trafili cie w przedramie. Nogą zachaczyles o helikopter i rozdarles sobie wzdluz. Miales operacje nie bedzie sladu. - usmiechnal sie
- a jaki jest moj stan ? - powiedzialem patrzac na uszczesliwionego bruneta
-ciezki. Straciles duzo krwi i mozesz mdlec teraz - powiedzial mniej zadowolony - ale nie opuszczaj nas okeey? -scisnal moja reke
-nigdzie sie nie wybieram - usmiechnalem sie gdy do pokoju weszli chlopcy.
-wszystko dobrze z nim? - Niall podszedl do Zayna i stanal nade mna - boze on zyje!
Zaczeli sie cieszyc.
-jednak cie nie stracilismy przyjacielu - obeszli mnie dookola.
-mamy dla ciebie wiadomosc od Breathe! - Harry pokazal mi koperte w ktorej znajdowal sie list
Louis wyjal kartke i zaczal czytac.

Drogi Liamie !
Mam nadzieje ze zyjesz i jestes caly i zdrowy. Mam dla Ciebie informacje...zostaniesz tatą!
Nie moge w to uwierzyć. Chłopcy sie ucieszą pewnie ze do duetu Lux i Theo dołączy jeszcze 3 dziecko. Jest to pierwszy miesiąc więc urodze wtedy gdy bedziesz na misji. Jeżeli to będzie chłopczyk to damy mu na imię Louis - Lou pewnie sie ucieszy i zagoni malego do pilki noznej. A jak dziewczynka to Darcy. Nie ze wzgdledu na Harryego ale was. Bedzie mi o was przypominac gdu przyjedziecie.
Mialam nieszczesliwy wypadek. Złamałam rękę. Powiedz Niallowi ze mial racje ze ta drabina ze strychu jest spruchniała. Aha i Harryemu ze znalazlam kotka pod domem i wzielam go do siebie...
Napisz co u Ciebie ♥
Kocham Cię skarbie ♥
Breathe...

-będę tatą -powtarzałem w kółko -BEDĘ OJCEM !
Cieszylem się a maszyny zaczely piszczec.
-spokojnie - Harry zasmial sie - tez sie cieszymy
-chce wrocic do domu...-powiedzialem - chce zobaczyc moje malenstwo...
Chlopaki patrzyli na mnie kiedy ja krazylem myslami przy mojej dziewczynie i tym liscie.
Brakuje mi jej...bardzo....

                                             

                                                     I'M HALF A HEART WITHOUT YOU ♥